Przygotowanie: 60 min. Pieczenie: 0 min
Poziom trudności: Średni
Ilość porcji: 30
Przyszła kolej na pączki wg przepisu L. Ćwierczakiewiczowej. Przyznaję, że byłam bardzo ciekawa rezultatu i sporo od tych pączków oczekiwałam. Z drugiej strony, patrząc na składniki, domyślałam się jaką konsystencję będzie miało to ciasto pączkowe, ale i tak chciałam się upewnić. :) Dodatkowo część z Was poprosiła mnie na Facebooku, abym zrobiła właśnie te pączki, więc miałam dodatkową motywacje. :)
Paczki wychodzą bardzo puszyste, wręcz napuszone i mocno wyrastają, niektóre wręcz miałam ochotę „spłaszczyć”. :D Ciasto jest sprężyste i dość „stabilne”. Pączki chłoną niewiele tłuszczu, praktycznie nie było go na bibułce po odsączeniu, a i w pączkach był niewyczuwalny, a z tym różnie bywa. Ciasto bardzo fajnie komponuje się z konfiturą wiśniową i chrupiącymi migdałami, a jeśli jeszcze pokusimy się o aromat migdałowy w lukrze to doznania zarówno smakowe jak i zapachowe są bardzo przyjemne. :) Zdecydowanie są to pączki dla tych z Was, którzy lubią mocno puszyste, sprężyste pączki. Ja jednak jestem fanką delikatnych, ale mniej napuszonych pączków na samych żółtkach. Dlatego też dla mnie nadal numerem jeden są pączki z przepisu mojej babci. Ale jak wiadomo, każdy lubi co innego, mojemu mężowi i córci bardzo smakowały również te pączki, więc wybierzcie wg swojego uznania. :) Jeśli bardziej lubicie mocno puszyste, sprężyste pączki polecam te, a jeżeli jednak wolicie delikatne, rozpływające się w ustach pączki, to skuście się na te babcine. Zaznaczam, że paczki z obu przepisów są puszyste i mięciutkie, ale to jednak zupełnie inna puszystość, najlepiej zrobić jedne i drugie, wtedy na pewno dostrzeżecie różnicę. :) Ilość składników w przepisie zmniejszyłam o połowę, po tym jak ja zrobiłam z całości i wyszło pączków jak dla wojska. :) Z tych proporcji wychodzi około 25-30 średnich paczków.
Ps. Na początku stycznia ogłosiłam, że na koniec miesiąca będę wybierać jedną osobę, spośród aktywnie komentujących, a tym samym motywujących mnie do działania, do której będzie wędrował upominek w postaci książki kulinarnej lub innych gadżetów i akcesoriów związanych z kucharzeniem. Wybór w tym m-cu był wyjątkowo prosty, nie mogłam postąpić inaczej. Najaktywniej komentującą osobą zresztą nie tylko w tym m-cu, ale w ogóle była Majana, dlatego wybór dla mnie był oczywisty. Oczywiście aktywnie komentujących osób jest znacznie więcej, doceniam każdy Wasz komentarz i będę o Was pamiętać w przyszłym m-cu, gdy będę wybierać następną osobę do obdarowania.
Majanko do Ciebie powędruje książka "Amor w kuchni" Małgorzaty Caprari lub "Rewelacyjne pieczyste" autorstwa Rose Marie Dornhauser, w zależności od tego, którą wybierzesz. Czekam na kontakt na prive. Bardzo Ci dziękuję za każdy komentarz, za tak aktywne odwiedziny, mimo że sama nie zawsze mogę odwdzięczyć się tym samym. Dziękuję. :)
Ilość | Składnik |
---|---|
mąki pszennej (u mnie tortowa) | |
mleka | |
żółtek (z dużych jajek) | |
białek (z duzych jajek) | |
30 g | drożdży świeżych |
cukru | |
masła | |
skórka otarta z 1 niedużej cytryny | |
spirytusu |
Ilość | Składnik |
---|---|
400 g | konfitury z wiśni odsączonych z soku |
smalcu lub 1 l oleju do smażenia | |
cukru pudru | |
2 | laski wanilii |
płatków migdałowych | |
aromat migdałowy lub rumowy |
Zaparzyć 1 szklankę mąki 1 szklanką wrzącego mleka (najlepiej nie wsypywać od razu całej mąki, tylko stopniowo ją dosypywać mieszając, bo mogą zrobić się grudki, których ciężko będzie się pozbyć, jeśli mąka wchłonęłaby całe mleko zbyt szybko można dodać trochę gorącego mleka). Dokładnie wymieszać.
Żółtka ubić z cukrem na puszystą masę, ewentualnie dodać ekstrakt waniliowy lub ziarenka wanilii, wymieszać.
Drożdże rozrobić w pozostałym mleko (mleko nie może być gorące, a tylko lekko ciepłe). Do zaparzonej mąki dodać masę z żółtek i drożdże rozrobione w mleku. Wymieszać.
Białka ubić na sztywną pianę. Połączyć z ciastem. Odstawić na około 20-30 minut do wyrośnięcia.
Gdy masa podwoi objętość, dodać resztę mąki, skórkę cytrynową i spirytus, dokładnie wyrobić ciasto (min. Kilka minut). Ciasto powinno być delikatne, miękkie klejące (nie dosypywać mąki).
Dodać roztopione, przestudzone masło i dalej dokładnie wyrabiać aż ciasto będzie odstawało od ścianek naczynia lub od ręki. Wyrobione ciasto oprószyć z wierzchu mąką, przykryć miskę i odstawić w ciepłe miejsce na ok. 1 godzinę do wyrośnięcia (ciasto powinno podwoić objętość).
Wyrośnięte ciasto przekładamy na oprószoną mąką stolnice i rozwałkowujemy je na placek o grubości ok 1-1,5 cm. Wycinamy krążki o średnicy ok. 6 cm, nakładamy porcje odsączonej konfitury i łączymy brzegi formując lekko spłaszczone kulki. Można też w dłoniach formować krążki z ciasta, napełniać je kolejno nadzieniem, skleić brzegi i jw. formować nieco spłaszczone kulki. Pączki z nadzieniem odkładamy do ponownego wyrośnięcia (najlepiej na ściereczkę oprószoną mąką, bo pączki nieco się kleiły po leżakowaniu do pergaminu oprószonego mąką, kładąc na bawełnianych ściereczkach mamy pewność, że nic się nie będzie kleić) na około 30-40 minut (powinny podwoić a nawet potroić swoją objętość).
W szerokim rondlu rozgrzać smalec lub olej do temperatury 170-175 °C (powinno być go tyle, by pączki swobodnie w nim pływały, nie dotykając dna). Wyrośnięte pączki smażyć z obu stron na ciemno złoty kolor (2-3 minuty). Temperatura oleju nie powinna być zbyt niska, bo pączki będą chłonęły dużo tłuszczu, ani zbyt wysoka, gdyż pączki będą się wtedy rumienić z zewnątrz zbyt szybko, a w środku będą niedosmażone. Usmażone pączki wyjmować łyżką cedzakową, odsączyć na bibułce/papierowych ręcznikach z nadmiaru tłuszczu.
Jeszcze ciepłe polukrować i obsypać płatkami migdałowymi.
Lukier:
Z laski wanilii wydrążyć ziarenka, wymieszać je z cukrem pudrem. Cukier puder utrzeć do białości i gładkości z gorącą wodą i aromatem. Jeśli lukier będzie za gęsty dodać odrobinę gorącej wody, jeśli za rzadki dosypać cukru. Pączki maczać w lukrze z obu stron. Obsypywać płatkami migdałowymi.
Smacznego. :)