Przygotowanie: 60 min. Pieczenie: 70 min
Poziom trudności: Średni
Ilość porcji: 5
Forma: 25x35 cm
Sernik krakowski to od dzieciństwa jeden z moich ulubionych serników. Kiedyś piekła go moja babcia, ale kiedy jej zabrakło nikt jakoś nie kwapił się, żeby odtworzyć przepis, więc pozostały nam cukiernie. Mieliśmy ulubioną cukiernię na warszawskiej Pradze, do której specjalnie po niego chodziliśmy... Cukiernia istnieje po dzień dzisiejszy, ale czy sernik smakuje wciąż tak samo trudno mi powiedzieć, bo odkąd sama zaczęłam piec, w cukierniach już prawie nie bywam, ale obiecuje sobie co jakiś czas, że ją odwiedzę i się przekonam. :) Z miejscem tym związanych jest sporo wspomnień i nie ukrywam, że budzą one we mnie wiele emocji, pozytywnych emocji.
Otóż pamiętam jak naście lat temu mój Tata przed świętami Bożego Narodzenia wylądował w szpitalu, był to dla naszej rodziny trudny czas, ale mieliśmy nadzieję, że po pierwsze, Tacie nic nie będzie, po drugie, że szybko wyjdzie ze szpitala i będziemy mogli razem spędzić święta. Lekarze zapowiadali, że to raczej nie możliwe, przewidywali, że Tata poleży jeszcze jakiś czas w szpitalu, ale w końcu - prawdopodobnie z racji braku wolnych łóżek dla następnych pacjentów - wypuścili go do domu z samego rana w Wigilię. Nasza radość była ogromna, ale nagle uświadomiliśmy sobie, że prawie nic nie jest przygotowane, bo nie mieliśmy do tego głowy… zaczęła się szybka wyprawa po sklepach i ulubionych cukierniach, bo czasu na pieczenie już nie było… Wspomniana cukiernia znajdowała się dość daleko od naszego ówczesnego miejsca zamieszkania i nie było nam do niej po drodze, zwłaszcza, że Tata nie był jeszcze w pełni sił, ale jak się okazało w żadnej innej cukierni nic sensownego już nie znaleźliśmy. Pojechaliśmy więc do naszej ulubionej i tam oczywiście też było już wszystko wcześniej pozamawiane, ale miła pani z cukierni zrobiła dla nas wyjątek i odstąpiła spory kawałek pysznego makowca i sernika krakowskiego, który był nota bene ulubionym ciastem mojego Taty. Powiedziała, że „jakoś to załatwi”. Do dziś nie wiem, kto nie dostał tego ciasta, a może jednak Pani coś wyczarowała i ten tajemniczy ktoś otrzymał swoje ciacho… Cóż, już raczej się tego nie dowiem… :)
Taty niestety już z nami nie ma, ale jemu dedykuję ten sernik… wiem, że na pewno by mu smakował, a wierzę, że i Wam posmakuje. To tradycyjny sernik, który znacie pewnie z niejednej starej cukierni. Klasyk, który w wielu domach musi zagościć na świątecznym stole! U nas musi! :) Przepis odtworzony z notatek babci, lekko dostosowany do obecnych warunków. :)
Korzystając z okazji życzę Wam wszystkim Wyjątkowych, pogodnych Świąt Bożego Narodzenia, spędzonych w ciepłej, rodzinnej atmosferze!
Ilość | Składnik |
---|---|
mąki | |
cukru pudru | |
200 g | zimnego masła |
żółtka | |
ekstraktu z wanilii |
Ilość | Składnik |
---|---|
200 g | miękkiego masła |
tłustego twarogu (nie wiaderkowego) | |
dużych jajek (oddzielnie żółtka i białka) | |
cukru pudru lub mniej wg uznania | |
cukru | |
rodzynek | |
100 g | kandyzowanej lub zmażonej skórki pomarańczowej |
mąki ziemniaczanej | |
płynnej śmietanki kremówki lub mleka do rozprowadzenia mąki ziemniaczanej | |
ekstraktu pomarańczowego lub 1/2 fiolki olejku pomarańczowy lub innego wg uznania |
Ilość | Składnik |
---|---|
cukru pudru | |
soku z cytryny | |
kilka łyżek gorącej wody |
Ciasto:
Masło pokroić na małe kawałki, posiekać z mąką. Dodać cukier puder, żółtka i ekstrakt z wanilii. Szybko zagnieść na gładkie ciasto. Owinąć w folię spożywczą lub torebkę foliową i wstawić na 1 godzinę do lodówki.
Masa serowa:
Twaróg zmielić dwu-lub trzykrotnie (w zależności od gęstości sitka). Masło utrzeć z cukrem pudrem i cukrem waniliowym na puszystą masę. Dodawać po jednym żółtku i dalej ucierać na wolnych obrotach, aż do wykorzystania żółtek. Miksując stopniowo dodawać ser, po 1-2 łyżki, następnie dodać rozrobioną w mleku lub śmietance mąkę ziemniaczaną, zmiksować.
Dodać rodzynki, skórkę pomarańczową i ekstrakt/aromat pomarańczowy lub inny (np. cytrynowy, waniliowy lub arakowy). Wymieszać.
Białka ubić na sztywną pianę. Stopniowo po 1-2 łyżki dodawać pozostały cukier i dalej ubijać, piana powinna się zrobić bardzo sztywna i lśniąca. Ubitą pianę przełożyć do masy serowej i delikatnie wymieszać drewnianą łyżką.
Ciasto podzielić na dwie części (2/3 i 1/3). Większą część rozwałkować na papierze do pieczenia na wielkość blachy (u mnie 35 x 25 cm) i wyłożyć razem z papierem do formy. Masę serową przelać na ciasto, wyrównać. Pozostałe ciasto rozwałkować na placek o grubości ok. 0,5 mm, powycinać z niego paseczki o szerokości około 1 cm (najwygodniej się to robi radełkiem lub okrągłym nożem do pizzy, ale mozna też zwykłym długim nozem) i ułożyć pod skosem na cieście.
Piec około 60-70 minut w temperaturze 160-170° C (grzałka góra/dół). Zostawić w piekarniku do wystudzenia. Po około 30 minutach od wyłączenia piekarnika można uchylić drzwiczki. Dzięki temu sernik stosunkowo niewiele opada.
Wystudzony polukrować, w tym celu cukier puder ucieramy z kilkoma łyżkami wrzątku i sokiem z cytryny. Lukier powinien być dość gęsty, ale na tyle rzadki, bo można było nim polać ciasto (bez potrzeby rozsmarowywania).
Smacznego :)