Ilość | Składnik |
---|---|
mąki pszennej | |
żółtek | |
gęstej kwaśnej śmietany (u mnie 18%) | |
masła, miękkiego | |
cukru pudru | |
spirytusu (1 mały kieliszek) | |
szczypta soli |
Ilość | Składnik |
---|---|
oleju (lub 4 kostki smalcu) | |
cukier puder do oprószenia (ja zastąpiłam zmielonym na puder domowym cukrem waniliowym) |
Mąkę przesiać do miski. Żółtka utrzeć z cukrem i masłem, dodać do przesianej mąki. Dodać resztę składników, dokładnie wyrobić miękkie, elastyczne ciasto (o konsystencji miękkiej plasteliny) – najlepiej robić to kilka minut robotem z końcówką w kształcę haka. Ciasto będzie gotowe, gdy nie będzie lepiące, a elastyczne i lekko napowietrzone.
Następnie dokładnie i bardzo mocno wybić wałkiem przez około 10 minut. Trzeba użyć do tego sporo siły, ale po usmażeniu sami zobaczycie, że warto było się poświęcić.
Wybite ciasto odkładamy na kilka minut, żeby sobie odpoczęło. Następnie ciasto dzielimy na mniejsze części i po kolei rozwałkowujemy je bardzo cienko. Nie podsypujemy zbyt dużo mąką, bo tłuszcz podczas smażenia będzie się pienił i przypalał. Ciasto powinno być tak cienkie, że prześwitywać przez nie będzie stolnica. Radełkiem wycinamy z ciasta prostokąty o szerokości 2-3 cm i długości ok. 10-15 cm. Każdy prostokąt nacinamy w środku wzdłuż i przekładamy jeden koniec przez rozcięty środek.
W rondlu rozgrzewamy tłuszcz do temperatury 165-175°C (jeśli nie macie termometru można to sprawdzić wrzucając kawałek suchego chleba do rozgrzanego tłuszczu, jeśli zarumieni się po 30-40 sekundach to tłuszcz ma odpowiednią temperaturę). Faworki smażymy z dwóch stron na złoty kolor.
Usmażone należy osączyć z tłuszczu na papierowych ręcznikach. Oprószyć cukrem pudrem lub zmielonym cukrem waniliowym.
Smacznego. :)
Dzisiaj faworki, zwane też chrustem. Nie robimy ich w domu za często – w zasadzie tylko w karnawale - a z tego przepisu robię po raz pierwszy. Przepis znalazłam w starym kajecie babci, nie wiem czy to rodzinna receptura czy może po prostu przepis spisany z jakiejś starej książki kucharskiej (babcia miała ich sporo), ale skoro widnieje w babcinym zeszycie uznałam, że nie znalazł się tam przypadkowo i musiał być sprawdzony. Tym bardziej, że obok niego znalazłam dziecięce bazgrołki (prawdopodobnie mojego taty lub któregoś z jego braci). :) Wspominałam już o tym na FB, ale pewnie nie wszyscy z Was tam zaglądają, że ten zeszyt to dla mnie prawdziwy Skarb i wcale nie ze względu na przepisy. Tak naprawdę najcenniejsze są w nim wspomnienia, a w zasadzie zapiski babci, które te wspomnienia przywołują.
Ja nigdy nie miałam okazji spróbować faworków babci, a może po prostu nie pamiętam? Ale na pewno próbował je mój tata i on mógłby wydać werdykt czy te zrobione przeze mnie są choć trochę podobne do babcinych. :) Niestety taty już z nami nie ma, podobnie jak i babci, więc nie mam kogo prosić o porównanie, ale jeśli babcine faworki smakowały choć odrobine podobnie do tych, które ja zrobiłam (a jestem pewna, ze były jeszcze lepsze) to były nieziemskie. :)
O samych faworkach powiem tyle, że wychodzą bardzo kruche, chrupiące z tysiącami pęcherzyków. Piekłam je wczoraj, a dzisiaj rano usmażyłam kolejną partię. To chyba o czymś świadczy. :) Ale żeby się przekonać musicie ich spróbować, więc do dzieła, w końcu karnawał w pełni. :)
Bardzo gorąco Wam polecam!
Ilość | Składnik |
---|---|
mąki pszennej | |
żółtek | |
gęstej kwaśnej śmietany (u mnie 18%) | |
masła, miękkiego | |
cukru pudru | |
spirytusu (1 mały kieliszek) | |
szczypta soli |
Ilość | Składnik |
---|---|
oleju (lub 4 kostki smalcu) | |
cukier puder do oprószenia (ja zastąpiłam zmielonym na puder domowym cukrem waniliowym) |
Komentarze są moderowane, a więc pojawiają się na blogu po zaakceptowaniu ich treści.
Mam podobnie jak Ty z babcią, tylko mi zostały książki i parę notatek. I nie wiedziałam, który przepis na faworki robiła, bo jest ich 3. Więc spróbowałam ten od Ciebie i to są właśnie te faworki. Ten sam jest w panieńskiej książce babci. Kruche, z bąbelkami powietrza, prawdziwe. Pyszne! Dziękuję! :)
Szklanka to 250 ml?
Dziekuje za absolutnie perfekcyjny przepis. Faworki wychodza perfekt za kazdym razem. Pieklam kilkakrotnie i teraz sa moja wizytowka. Mieszkam w USA I zanioslam raz do pracy….. teraz wszyscy o nie pytaja przy jakiejlkolwiek okazji.
Faworki są super. Właśnie z siostrą skończyłysmy smażyć. Nie miałam spirytusu ale dodałam whisky i wyszło ekstra. To nasze pierwsze Faworki. Ilość imponujaca ;) Dziekujemy
Witam faworki z tego przepisu wyszły przepyszne, miękkie, kruche i złociste. Mąż rozbijał ciasto 10 min, trochę pracy w to włożył, ale warto było, znikają z talerza :))))
w starym zeszycie babci znalazłam identyczny przepis....właśnie zabieram sie do robienia
Zrobiłam,są pyszne,takie jak robi moja mama.
powiem tak te faworki wymiatają,już jak się smażyły to przypominały mi smak dzieciństwa a smak pychotka ,mało tego przepis genialny ,składniki podane w odpowiednich proporcjach nic nie trzeba dodawać ani odejmować tylko robić i jeść no rewelka polecam
Czy zamiast spirytusu można dać ocet?
Tak, można dać ocet (spirytusowy oczywiście). Pozdrawiam
Czy mogę użyć śmietany 12%?
Tak, ważne, żeby była kwaśna.
Zrobiłam,wyszły pyszne ale ciasto było bardzo twarde i moja maszyna nie dawała rady mieszać więc,dodałam dwa żółtka i troszkę śmietany i wyszło jak plastelina;) PYSZNE polecam ten przepis!
Ciasto na faworki jest bardzo twarde, takie powinno być, żeby faworki wyszły kruchuteńkie i z mnóstwem pęcherzyków. :) Pozdrawiam
Wyszły pysznie. Kocham Twoje przepisy. Z Tobą nauczyłam się piec!
Kasiu piękne Ci wyszły! :) Ogromnie się cieszę, że faworki Wam smakowały :) Dziękuję za tak miłe słowa :), jestem pewna, że piec zawsze umiałaś, tylko po prostu musiałaś sobie to uświadomić :)
Uwielbiam Twoje przepisy! :)
dziękuję pięknie :)
Robilam w tamtym roku, pyszne są
pięknie wyszły, cieszę się, że smakowały :)
wyglądają rewelacyjnie i znajdują się na mojej liście wypieków :)
przyślij, skosztuję, i może zrobię :D
ale pysznie wyglądają
Tak, to prawda. Potwierdzam.
Te faworki muszą być znakomite!
@Zauberi - bardzo się cieszę, ze przepis przypadł Ci do gustu i co najważniejsze, ze faworki smakowy :) Pozdrawiam serdecznie!
@Rozia - cieszę się, że się udały :)
@Asiulka - super! bardzo się cieszę, że się udały i że smakowały :) Pozdrawiam serdecznie
@Anna - Aniu ogromnie się cieszę, że smakowały :)
zrobiłam, są pyszne! Kruchutkie, polecam przepis :)
Ciasto łatwe w przygotowaniu i z przepisu dużo ich wychodzi:D PIerwszy raz robiłam więc to sukces :)
Pani Kasiu, przepis wpadł mi oczywiście przez przypadek...Właśnie skończyłam wieczorne przygotowania do Tłustego Czwartku:)Faworki już się rozeszły...Są po prostu REWELACYJNE!!!Prosty przepis, łatwe w przygotowaniu, rosną jak wariaty:)))ale znikają szybciutko:)Dziękuję:)
Są pyszne! Wyszły dwa półmiski, ale chyba dziś wieczorem muszę zrobić kolejne, bo znikają tak szybko, że do jutra to zostanie po nich tylko wspomnienie. :-) Dziękuję Kasiu za kolejny cudowny przepis! Jestem już uzależniona od Twoich słodkości! :-)
@Monica - cieszę się, że smakują :), ale obawiam się, że do czwartku mogą nie dotrwać. :D Pozdrawiam serdecznie
@Kanga22 - do faworków daję na ogół mąkę luksusową, typ 550. Pozdrawiam
Dwa półmiski przepysznych faworków usmażone :) Zastanawiam się tylko, czy nie za szybo, bo mogą do czwartku nie przetrwać ;)
A jaka maka jest najlepsza do faworkow?? Jakiej Pani uzywa??
Uwielbiam takie babcine przepisy. Faworki wyglądają przepysznie. Pewnie tak samo smakują:)
@Kasia - dodatek spirytusu sprawia, ze faworki nie chłoną mocno tłuszczu, można go zastąpić wódką lub innym mocnym alkoholem. Pozdrawiam
czy coś się stanie jak nie dodam spirytusu?
@Agnieszka - te bąbelki są efektem wybijania ciasta, czym dłużej je wybijamy tym więcej bąbelków na cieście po usmażeniu. Babcia może nie wybijała faworków wałkiem lub robiła to krócej i zapewne dlatego nie było na nich bąbli.
Pierwszy raz i wyszly jak z reklamy, dzieki za przepis. Mam natomiast pytanko co powoduje ze chrusciki maja takie male babelki. Przy Twoim przepisie wlasnie takie wychodza, pamietam babcine faworki i nie byly takie '' bablowate'' ;):):)
Piękne faworki
właśnie skończyłam :) są pyszne!!
@tragedia - robienie faworków jest nieco pracochłonne, ale bez przesady, ze smażeniem schodzi się około jednej do półtorej godziny :) to oczywiście zależy od wielkości rondla, czym większy tym więcej można smażyć na raz... na blogu są też ekspresowe faworki dla niecierpliwych :) polecam następnym razem wypróbować tamten przepis :) pozdrawwiam serdecznie
mój nick nie dotyczy oczywiście faworków, które wyszły smakowite..NIE SPODZIEWAŁAM SIĘ, ŻE ROBIENIE FAWORKÓW ZAJMIE MI 3 GODZINY :( jestem aktywną osobą i strasznie nie lubię się nudzić, dlatego robienie faworków mnie męczyło i czas się przeokropnie dłużył.. ale wyszły świetne! przepis jak najbardziej godny polecenia :) POLECAM
Usmażone! :)pychota! :)))polecam! i dziękuję!
mniam mniam ale one są pyszne:)(:
lubie faworki ;)
Jutro z samego rana zabieram się do przygotowania ich, bo wyglądają obłędnie:)
@lb0434 - już dopisałam w przepisie, z podanych składników wychodzi bardzo dużo faworków - około dwie duże miski/dwa duże półmiski. Pozdrawiam serdecznie
Jutro będę robićBardzo cenne jak dla mnie techniki wyrabiania ciasta. :)A mam pytanie mniej więcej na ile faworków jest ten przepis?Pozdrawiam i oczywiście głosuje :)
Sms wysłany:) Kasiu - Trzymam kciuki!Pozdrawiam!
@Majanko - Madziu mam nadzieję, że Ci się uda :) bo szkoda byłoby w karnawale nie zrobić ich i nie spałaszować chociaż raz. :) Pozdrawiam ceiplutko!
@Beatawg - dziękuję ślicznie! :)
@Chocoholiczka - też tak kiedyś myślałam :)
Piękne zdjęcia Kasiu. Faworki wyglądają przepysznie.Ja nie wiem, czy zdążę w tym roku jakieś faworki zrobić. :(Mam nadzieję.Napatrzę się chociaż na Twoje.Pozdrawiam!:)
zagłosowałam:-)
Ja zawsze myślałam, że takie pyszności są bardzo skomplikowane w przygotowaniu...
@Magda - na smalcu, ale można też na oleju lub pół na pół.
Pani Kasiu, na jakim tłuszczu piekła Pani te pyszności?
Przygotowanie: 30 min. Pieczenie: 10 min
Poziom trudności: Średni
Ilość porcji: 12
Dzisiaj faworki, zwane też chrustem. Nie robimy ich w domu za często – w zasadzie tylko w karnawale - a z tego przepisu robię po raz pierwszy. Przepis znalazłam w starym kajecie babci, nie wiem czy to rodzinna receptura czy może po prostu przepis spisany z jakiejś starej książki kucharskiej (babcia miała ich sporo), ale skoro widnieje w babcinym zeszycie uznałam, że nie znalazł się tam przypadkowo i musiał być sprawdzony. Tym bardziej, że obok niego znalazłam dziecięce bazgrołki (prawdopodobnie mojego taty lub któregoś z jego braci). :) Wspominałam już o tym na FB, ale pewnie nie wszyscy z Was tam zaglądają, że ten zeszyt to dla mnie prawdziwy Skarb i wcale nie ze względu na przepisy. Tak naprawdę najcenniejsze są w nim wspomnienia, a w zasadzie zapiski babci, które te wspomnienia przywołują.
Ja nigdy nie miałam okazji spróbować faworków babci, a może po prostu nie pamiętam? Ale na pewno próbował je mój tata i on mógłby wydać werdykt czy te zrobione przeze mnie są choć trochę podobne do babcinych. :) Niestety taty już z nami nie ma, podobnie jak i babci, więc nie mam kogo prosić o porównanie, ale jeśli babcine faworki smakowały choć odrobine podobnie do tych, które ja zrobiłam (a jestem pewna, ze były jeszcze lepsze) to były nieziemskie. :)
O samych faworkach powiem tyle, że wychodzą bardzo kruche, chrupiące z tysiącami pęcherzyków. Piekłam je wczoraj, a dzisiaj rano usmażyłam kolejną partię. To chyba o czymś świadczy. :) Ale żeby się przekonać musicie ich spróbować, więc do dzieła, w końcu karnawał w pełni. :)
Bardzo gorąco Wam polecam!
Ilość | Składnik |
---|---|
mąki pszennej | |
żółtek | |
gęstej kwaśnej śmietany (u mnie 18%) | |
masła, miękkiego | |
cukru pudru | |
spirytusu (1 mały kieliszek) | |
szczypta soli |
Ilość | Składnik |
---|---|
oleju (lub 4 kostki smalcu) | |
cukier puder do oprószenia (ja zastąpiłam zmielonym na puder domowym cukrem waniliowym) |
Mąkę przesiać do miski. Żółtka utrzeć z cukrem i masłem, dodać do przesianej mąki. Dodać resztę składników, dokładnie wyrobić miękkie, elastyczne ciasto (o konsystencji miękkiej plasteliny) – najlepiej robić to kilka minut robotem z końcówką w kształcę haka. Ciasto będzie gotowe, gdy nie będzie lepiące, a elastyczne i lekko napowietrzone.
Następnie dokładnie i bardzo mocno wybić wałkiem przez około 10 minut. Trzeba użyć do tego sporo siły, ale po usmażeniu sami zobaczycie, że warto było się poświęcić.
Wybite ciasto odkładamy na kilka minut, żeby sobie odpoczęło. Następnie ciasto dzielimy na mniejsze części i po kolei rozwałkowujemy je bardzo cienko. Nie podsypujemy zbyt dużo mąką, bo tłuszcz podczas smażenia będzie się pienił i przypalał. Ciasto powinno być tak cienkie, że prześwitywać przez nie będzie stolnica. Radełkiem wycinamy z ciasta prostokąty o szerokości 2-3 cm i długości ok. 10-15 cm. Każdy prostokąt nacinamy w środku wzdłuż i przekładamy jeden koniec przez rozcięty środek.
W rondlu rozgrzewamy tłuszcz do temperatury 165-175°C (jeśli nie macie termometru można to sprawdzić wrzucając kawałek suchego chleba do rozgrzanego tłuszczu, jeśli zarumieni się po 30-40 sekundach to tłuszcz ma odpowiednią temperaturę). Faworki smażymy z dwóch stron na złoty kolor.
Usmażone należy osączyć z tłuszczu na papierowych ręcznikach. Oprószyć cukrem pudrem lub zmielonym cukrem waniliowym.
Smacznego. :)