Przygotowanie: 60 min. Pieczenie: 15 min
Poziom trudności: Średni
Ilość porcji: 12
Forma: 35x25 cm
Kochani już jestem. :) Witam Was serdecznie po urlopie. Wróciłam wypoczęta, ale z małą kontuzją. :) Ale nic to, zapał do pracy jest, pomysłów całe mnóstwo, a zaległych przepisów, których nie zdążyłam opublikować przed wyjazdem też całkiem sporo.
Na pierwszy rzut pójdą kremówki papieskie. Specjalnie dla Ciebie Kasiu. :) Przepraszam, że musiałaś tyle czekać. :)
Bardzo zależało mi, żeby odtworzyć jak najbliższy oryginałowi przepis, ale niestety podobno nie zna go obecnie nikt, nawet syn cukiernika Karola Hagenhubera, u którego kremówki jadał Ojciec Święty. Cukiernia, w której jadał kremówki Karol Wojtyła mieściła się w narożnej kamienicy wadowickiego rynku przy ul. Mickiewicza. Wiele osób uważa, że kremówki papieskie były z dodatkiem alkoholu, miałoby o tym świadczyć zdanie wypowiedziane przez Ojca Świętego z błyskiem w oku: „A tam była cukiernia. Po maturze chodziliśmy na kremówki. Żeśmy to wszystko wytrzymali, te kremówki po maturze”. Zdaniem syna Karola Hagenhubera, zresztą również Karola (który nota bene był równieśnikiem Ojca Świętego, choć chodził do klasy niższej) przyczyna takiego stwierdzenia Ojca Świętego była bardziej prozaiczna. Albowiem po zdanych egzaminach obyczajem wadowickich maturzystów było pierwsze samodzielne odwiedzenie najelegantszego miejskiego lokalu (właśnie wspomnianej cukierni). Jeden z roczników wymyślił zakłady, kto zje więcej ciastek bez popijania (przez godzinę przeznaczoną na zawody można było wypić raz na dwadzieścia minut stugramową literatkę wody sodowej lub lemoniady). Kremówka była wówczas najdroższym i najelegantszym ciastkiem , a przy tym tłustym i słodkim, więc świetnie nadawała się do zawodów. Ponoć o kremówki rywalizowali już maturzyści z 1937 roku i późniejszy niż papieski, rocznik 1939 r., gdy maturę zdał Karol Hagenhuber junior. Później już żaden inny rocznik nie prowadził tych „zawodów”. :)
Wiadomo jedynie, że kremówki składały się koniecznie z ciasta francuskiego robionego obowiazkowo na maśle i przełożone były kremem nie budyniem. Zapraszam Was więc na moją wersję kremówek papieskich, choć za pewne różni się od tej jedzonej przez Karola Wotyłę, ale z wadowickimi kremówkami już tak jest, podobno co cukiernia to inna kremówka. ;)
Ilość | Składnik |
---|---|
mąki pszennej | |
200 g | zimnego masła |
roztrzepanego jajka (można pominąć) | |
wody (ilość wody należy regulować, może być potrzebne nawet 100 ml; ciasto powinno być pulchne, miękkie, dobrze się wałkować i nie kleić do wałka) |
Ilość | Składnik |
---|---|
mleka | |
duże żółtka | |
cukru | |
2 łyżki | cukru z prawdziwą wanilią lub 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii |
mąki pszennej | |
mąki ziemniaczanej | |
200 g | masła |
opcjonalnie mały kieliszek spirytusu (ja nie dawałam) |
Ilość | Składnik |
---|---|
cukier puder |
Ciasto:
Zagnieść ciasto z mąki, jajka i wody. Wyrobić jednolite dosyć miękkie i nieklejące ciasto, takie jak na pierogi i schłodzić w lodówce min. 30 minut.
Rozwałkować masło przez mokre płótno w prostokąt i schładzać w lodówce do chwili aż będzie miało taką konsystencję jak schłodzone ciasto podstawowe.
Wyłożyć na stolnicę ciasto podstawowe i rozwałkować na placek. W środku grubszy, a przy brzegach nieco cieńszy. Na środku rozwałkowanego placka położyć „ciasto maślane” i przykryć je ciastem podstawowym, składając placek w kopertę. Ciasto rozwałkować na prostokąt, zachowując jeden kierunek wałkowania (od siebie na przód). Rozwałkowany placek złożyć na trzy części i oziębić w lodówce min. 60 minut . Oziębione ciasto rozwałkować ponownie na prostokąt, złożyć i oziębić tak jak poprzednio, po czym znowu rozwałkować. Czynność rozwałkowywania i oziębiania trzeba powtórzyć co najmniej cztery razy. UWAGA! Jeśli macie możliwość wałkowania ciasta w chłodnym miejsu typu piwniczka, letniak, gdzie temperatutra jest ok. 16-17 stopni C proces chłodzenia można pominąć, wtedy wystarczy tylko składać i wałkować ciasto kilkunastokrotnie (przygotowanie ciasta trwa wtedy około 1 godziny zamiast kilku)
Ciasto francuskie wstawia się do piekarnika nagrzanego do temp. ok. 220°C na ok 12-15 minut. Podczas pieczenia ciasto powinno trzykrotnie zwiększyć swoją objętość i rozwarstwić się na cienkie, kruche listki. Po upieczeniu należy je ponakłuwać widelcem i lekko spłaszczyć. Po przestudzeniu przekroić w poprzek na pół, tak by powstały dwa, takie same, prostokątne blaty.
Krem:
2/3 mleka podgrzać na średnim ogniu, tak by było gorące, ale nie wrzało. Do reszty dodać żółtka, mąkę pszenną i ziemniaczaną, cukier zwykły i waniliowy/aromat. Wymieszać dokładnie mikserem na średnich obrotach, aby nie było grudek, dodać do gorącego mleka, cały czas mieszając podgrzewać na niewielkim ogniu, aż masa porządnie zgęstnieje (jak budyń). Przykryć folią aluminiową lub mieszać od czasu do czasu, żeby nie zrobiły się kożuchy, wystudzić.
Masło utrzeć w drugim naczyniu na puszystą masę. Dodawać po 1-2 łyżki wystudzonego budyniu, stale ucierając mikserem do wykorzystania budyniu.
Całość:
Na jeden z blatów ciasta francuskiego wyłożyć krem, przykryć drugim blatem, lekko docisnąć. Schłodzić około 1 godziny. Oprószyć cukrem pudrem. Kroić ostrym nożem na mniejsze kawałki.
Smacznego :)
*Można użyć gotowego ciasta francuskiego dobrej jakości, koniecznie na maśle, ja z gotowych używam czasami ciasta od Blikle'go